Możliwość zakładania tematów i brania udziału w dyskusjach.
Subskrypcje email dowolnych treści na stronie.
Własny profil z mnóstwem ciekawych opcji konfiguracyjnych.
Nieograniczoną przestrzeń na swoje albumy w Galerii.
Możliwość rozmów na żywo z pozostałymi użytkownikami.
Wewnętrzny komunikator do wymiany korespondencji ze znajomymi.
Logowanie Rejestracja

Jazz
#21
Napisano 13 listopad 2022 - 12:57

A ponieważ nigdy ich nie widziałem, więc napiję się z Mielem wódki.
A jak jeszcze Vemod dołączy... to mogą nawet zagrać You're My Heart, You're My Soul
Zapomniałem nadmienić, że kupiłem sobie i podpisałem Esbjerg 1979. No!
16.10.2007 - Rotterdam
17.10.2007 - Rotterdam
29.05.2011 - Frankfurt
06.06.2013 - Berlin
#22
Napisano 13 listopad 2022 - 14:17

Ale chłopcy doszli do ściany i zaczęli się w nią wgryzać. Problem w tym, że niełatwo jest przegryźć ścianę. Dziesięć lat temu wydali płytę, pierwszą po odejściu Portnoya, która się jeszcze broniła.
Też widziałem ten zespół trzy razy na żywca i znam ich ostatnie wypociny jednak grają tak bliziutko że nie dam się zniechęcić i idę.
1. 19.10.2007 - Oberhausen
2. 29.05.2011 - Frankfurt
3. 06.06.2013 - Berlin
4. ?. ?. ? - ?
#24
Napisano 15 listopad 2022 - 12:37

że nie dam się zniechęcić i idę.
Nie zniechęcam:)
Pewnie będzie perfekcyjna napierdalanka. Jak zagrają trochę staroci to może i ciary będą.
Czego Wam życzę.
Nawiasem mówiąc, skoro to wątek jazzowy, czy oni potrafiliby zagrać w manierze jazzowej?
Kilka wybitnych kapel i postaci to potrafiła/potrafi.
25.09.2004 - Praga
06.06.2013 - Berlin
#25
Napisano 16 listopad 2022 - 00:16

Nawiasem mówiąc, skoro to wątek jazzowy, czy oni potrafiliby zagrać w manierze jazzowej?
Kilka wybitnych kapel i postaci to potrafiła/potrafi.
Zespół jako całość to nie wiem czy by podołał takiemu wyzwaniu, ale basista i gitarzysta są po muzycznej szkole i musieli liznąć takich zakamarków. Wiem wiem - uczony , szkolony a gamoń ; )
1. 19.10.2007 - Oberhausen
2. 29.05.2011 - Frankfurt
3. 06.06.2013 - Berlin
4. ?. ?. ? - ?
#26
Napisano 17 listopad 2022 - 09:53

Nawet nie jazz..... bo jazz to obszar bez wytyczonych granic... czasem nie da się tego słuchać) a czasem czaruje magią... W przypadku DT "jazz" byłby uwolnieniem się z gorsetu, w jakim chłopcy tkwią. Oni grają już 30 lat, więcej nawet. I wypalili się kompozycyjnie.
O ile Maiden (inna bajka ale mechanizm ten sam) zmienili granie, smędzą teraz przydługie i nudne kawałki, w których na 10 minut jest 3 minuty rewelacyjnego grania a reszta to ciągnięcie własnego fiuta, ale starają się, przynajmniej... Harris pokazuje, że "epickość"wygrała z przebojowoscią metalową. Jakiś klimat to ma.
Natomiast DT grają doskonale ale już nie komponują. A czasem puszczą tak imponującego pawia, jak ja po flaszce whisky, czyli Astonishing. Zdumiewa mnie, jak można nagrać coś tam dramatycznie nieudanego. I jeszcze jeździć z tym po świecie.
Dlatego wprowadzenie elementów improwizowanych, dialogów muzycznych, niespodzianek, wpuściłoby trochę świeżego powietrza.
Może gdyby dalej był Portnoy.. Nie doceniałem go, ale teraz widzę, że to jest człowiek, a Mangini to zaprogramowany robot, w dodatku kompletnie pozbawiony charyzmy.
Może o to chodzi?
25.09.2004 - Praga
06.06.2013 - Berlin
#27
Napisano 18 listopad 2022 - 18:28

Może gdyby dalej był Portnoy.
Też żałuję , że Portnoya nie ma już w zespole i wolę te starsze płyty , jednak ta najnowsza mi pasuje . A co do Astonishing to zdania są podzielone i pod wpływem tych pochlebnych opinii przesłuchałem ją kilka razy i uważam ,że nie wszystko jest nieudane .
1. 19.10.2007 - Oberhausen
2. 29.05.2011 - Frankfurt
3. 06.06.2013 - Berlin
4. ?. ?. ? - ?
#28
Napisano 19 listopad 2022 - 22:07

Wydaje mi się, że oni siebie na nowo już nawet nie chcą wymyślać, bo już wymyślili. Będą płyty słabsze i lepsze i nic więcej. Jedni będą utyskiwać, a innym zawsze będzie odpowiadała taka formuła. I tyle.
Rudess też kobyle spod ogona nie wypadł. Miał zgoła inne zajawkiZespół jako całość to nie wiem czy by podołał takiemu wyzwaniu, ale basista i gitarzysta są po muzycznej szkole i musieli liznąć takich zakamarków

Użytkownik cygnus74 edytował ten post 19 listopad 2022 - 23:52
16.10.2007 - Rotterdam
17.10.2007 - Rotterdam
29.05.2011 - Frankfurt
06.06.2013 - Berlin
#30
Napisano 21 listopad 2022 - 19:33

Oczywiście macie rację Panowie.
Ja tylko zaznaczam, że obecna formuła, lepsza lub gorsza, jak słusznie zauważacie, jednak nie wnosi do muzyki absolutnie nic, co w niej zostanie na dłużej.
Na tym polega różnica starego DT z nowym. Oni zaskakiwali, wytyczali i przecierali a teraz po prostu ślizgają się na wyjeżdżonych sankach.
Co rzekłszy, absolutnie nie odmawiam Wam wrażeń.
25.09.2004 - Praga
06.06.2013 - Berlin
#32
Napisano 18 maj 2023 - 00:08

Stanley Clarke z zespołem.... Ufff. Działo się, a ja to widziałem z pierwszego rzędu idealnie na wprost sceny. Kolejny gigant, który, mimo 72 latek na karku, gra i trzyma się jakby był o połowę młodszy... Clarkowska masakra kontrabasem i basówką. Kilka żartów i wspominek ("jak może wiecie, zdarzało mi się grać z Chickiem Coreą"....
No i zespół. Młodziaki ale jazda solidna, szczególnie pałker, Jeremiah Collier. Grzmocił rewelacyjnie, a na bis pojechali z Clarkiem tak ostro, że kapele metalowe, zdejmijcie czapy z głów.
Ech... I pomyśleć, że Stanley 50 lat temu zakładał z Chickiem Return to Forever... Z racji królewskiego miejsca przybiłem z Mistrzem kilka piątek. A co. Genialny wieczór w kameralnej Synagodze pod Białym Bocianem, od pewnego czasu powoli stającej się kultowym miejscem koncertowym na mapie Wrocławia.
25.09.2004 - Praga
06.06.2013 - Berlin
#33
Napisano 18 maj 2023 - 09:24

16.10.2007 - Rotterdam
17.10.2007 - Rotterdam
29.05.2011 - Frankfurt
06.06.2013 - Berlin
#34
Napisano 18 maj 2023 - 22:35

Pod tym linkiem masz pamiątki: https://wroclaw.dlas...reza&idi=191799
No więc były pewne zmiany.... Na klawiszach i fortepianie nie zagrał Jahari Stampley ale mlody gość z Gruzji, nazwisko, jak to gruzińskie, zapamiętać trudno, Saakashvili czy Kałmanawardze... Ale dał popis, nie wiem, skąd Clarke go wziął, niedługo przed Wrockiem grali w Tbilisi...
Natomiast smaczkiem były dwa kawałki z wokalistką, która pojawiła się na scenie mniej więcej w polowie koncertu. I znów: na imię miała Natasha ale nazwisko mi wyleciało. Skromna dziewczyna, z ladnym głosem, dała radę.
Nie sądzę też, że repertuar był zdominowany przez jakąś płytę... W pewnym momencie Clarke odwrócił się do gitarzysty i saksofona i o coś ich pyta, oni walą miny, ale o ssso chodzi. On się zaczął śmiać i mówi do mikrofonu: "nigdy, przenigdy nie należy pytać członków zespołu, co teraz chcą zagrać. Odpowiedzią będzie zawsze: ale o ssso chodzi:" )))
Nadal jestem pod wrażeniem, także dla tego, że nigdy nie siedziałem tak blisko wymiatającego zespołu. W Synagodze pierwszy rząd ustawiają metr od sceny. Ja byłem idealne na srodku, na wprost mnie siedział na barowym wysokim stołku Clarke z kontrabasem a po prawej ten czarny diabeł wcielony, Collier, ktory napier... alał tak, że momentami myślałem, że to koncert ostrego rocka. Clarke w tym roku skończy 72 lata a Collier 23.... Pomijam fakt, ze wyglądał na 35-40 ale to jest fenomenalne, jak muzyka łączy pokolenia.
Obaj niebywale pewni siebie, z tym, ze Clarke turla się po scenach od pół wieku a pałker nawet połowy tego czasu nie przeżył...
I jeszcze jedna obserwacja: po raz pierwszy widziałem, jak kontrabasista czesze cały gryf i całe pudło kontrabasu, szukając dzwięków wszędzie a jak już uzna, że chwilowo starczy, otrzepuje ręce, jakby strzepywał z nich pył albo kurz ))
Uwielbiam zawodowców najwyższej klasy, którym wciąż sprawa radochę to, co robią. Dotyczy to nie tylko muzyki. Dotyczy to wszystkiego.
25.09.2004 - Praga
06.06.2013 - Berlin
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych